Afera Xiaomi i Huawei – czy jest czego się obawiać?
Afera, którą w ostatnich dniach sprawiły doniesienia Ministerstwa Obrony Narodowej Republiki Litewskiej dotyczące rzekomych aplikacji szpiegujących i cenzurujących w smartfonach znanych firm, rozpaliła media i użytkowników do czerwoności. Pracownicy działu PR obydwu marek spieszyły z wyjaśnieniami i przyjęliśmy je, ale całość wywołała spory odzew w mediach, na forach i w prywatnych rozmowach.
Ostatnie dni sprawiły, że ekipy marketingowców firm Xiaomi i Huawei pracowały na maksymalnych obrotach. Wysyłane oświadczenia miały uspokoić dziennikarzy, czytelników i użytkowników smartfonów tych firm. Czy tak się stało?
Na forum XDA Developers jeden z entuzjastów, Adam Conway, wziął pod lupę raport Ministerstwa Obrony Narodowej Republiki Litewskiej dotyczący rzekomych aplikacji szpiegujących i cenzurujących w smartfonach dwóch znanych firm. Przeanalizował go i doszedł do wniosków, które też przewijały się w naszych rozmowach. Naszych, czyli entuzjastów technologicznych, dziennikarzy i blogerów.
Jedni byli niezwykle oburzeni, inni podeszli zdroworozsądkowo do tematu i postarali się rozważyć wszelkie aspekty tematu.
Cenzura w przeglądarce Xiaomi – tajna lista zabronionych fraz
Tak zwana czarna lista zabronionych fraz w przeglądarce Xiaomi rozpala niejedno forum. Zastanówmy się jednak nad tym tematem, przyjmując, że jesteśmy chińskim producentem smartfonów.
Tworzymy dobry sprzęt w rozsądnej cenie. Oferujemy go na własnym, chińskim rynku, który obwarowany jest wieloma obostrzeniami narzuconymi przez rząd. Wiemy przecież, że wszyscy producenci sprzętu i oprogramowania muszą wprowadzać cenzurę treści zgodną z linią partii rządzącej tym krajem. Jak tego dokonać? Trzeba stworzyć listę zabronionych fraz, które nie powinny przewijać się w treściach prezentowanych przez oprogramowanie smartfona.
Co ważne, nie dotyczy to tylko spraw politycznych, ale też kulturowych i obyczajowych. Chodzi nie tylko o treści mogące podburzać obywateli, albo „przekłamywać rzeczywistość”. Dotyczy to także pornografii i innych nieodpowiednich tematów w artykułach, reklamach itp.
Są kraje, które podobnie jak Chiny, nie życzą sobie, aby ich obywatele mieli styczność z nieodpowiednimi treściami. Jest to zgodne z wytycznymi rządu lub religii, która obowiązuje na danym terenie.
Jedni producenci tworzą specjalne wersje oprogramowania wewnętrznego na różne rynki, a inni tworzą jedno, ale wprowadzają do niego mechanizmy blokady. Blokada jest uruchamiana tylko na danym rynku, a na innym jest wyłączana. Tak dzieje się w przypadku smartfonów dostępnych w USA, Europie i rynkach mniej nastawionych na cenzurowanie treści.
Przesyłanie danych ze smartfonów do serwerów w Chinach
Drugim roztrząsanym problemem jest zbieranie danych o wykorzystaniu urządzenia i aplikacji w smartfonach przez ich użytkowników.
Jeśli pomyśleć zdroworozsądkowo, to już uruchamiając smartfon i konfigurując go do własnych potrzeb, zgadzamy się często na wysyłanie danych diagnostycznych do producenta systemu operacyjnego. Co więcej, nakładki producentów też o tym informują, ale trzeba by przeczytać dokładnie i ze rozumieniem wszelkie zgody, których zazwyczaj udziela się, machinalnie klikając przycisk „Dalej”.
Zazwyczaj jest tam zapis, że zgadzamy się przesyłać dane diagnostyczne pozwalające na rozwój i poprawę działania systemu oraz zabezpieczeń w nim. Aplikacje, których używamy, też często proszą o podobne zgody. Czy zastanawialiście się, że tego typu dane mogą dostarczać danych o nas, naszych bliskich, położeniu, codziennie przebytej drodze, dokonywanych wyborach w sklepach, tematach poruszanych w mediach społecznościowych itp.?
Domyślam się, że większość nie ma o tym pojęcia lub, wybaczcie za to określenie, ma to gdzieś. Korzysta z urządzeń i aplikacji w błogim przeświadczeniu, że nikt nic o nich nie wie, nie zbiera informacji, nie przetwarza, nie wykorzystuje do reklam i innych celów. Pora się obudzić. Nie, nie jest to wizja płaskoziemca, foliarza, czy paranoika.
Afera Xiaomi i Huawei – czy jest czego się obawiać?
I tak, i nie. Warto mieć świadomość, że korzystanie ze smartfonów, telefonów komórkowych, komputerów, kart płatniczych i innych zdobyczy technologicznych dostarcza całej rzeszy firm, instytucji i rządów informacji o nas i naszym otoczeniu. Dane te są na bieżąco zbierane, analizowane i przetwarzane. Czy tego chcemy, czy nie, są i będą. Blokady, o których wspomniałem, są często częścią systemu operacyjnego. Są nieaktywne, wyłączone, ale zdalnie można je w każdej chwili włączyć.
Gdybyśmy myśleli o tym cały czas, pewnie wpadlibyśmy w nerwicę lub paranoję. Jednakże warto mieć to na uwadze i rozsądnie korzystać z tych technologicznych udogodnień. Warto myśleć, co, jak i za pomocą czego się to robi.
Czy można wierzyć firmom, które zapewniają, że nie zbierają i nie przetwarzają żadnych wrażliwych danych na swoją korzyść i niekorzyść klienta/użytkownika? To pozostawiamy do oceny czytelnikom i użytkownikom ich produktów. Można zaprzestać korzystania z nich, ale przez to ograniczamy swoje możliwości pracy, kontaktów i innych działań. W innych przypadkach narażamy się na ujawnienie danych o sobie i swoim otoczeniu. Świadomość tego daje nam możliwość dokonania wyborów, ale i sprawia, że nie czujemy się z tym komfortowo.
Źródło: XDA Developers
Entuzjasta technologii IT, mobile, wearables. Freelancer, od lat w branży mediów IT/Mobile (CD-Action, NeXT, PC Format, CafePC.pl, Benchmark.pl, Mobility, Komputer Świat, Bezprawnik, Startupmag, IoTLab.pl) , były PRowiec (Sweex i Hannspree) i logistyk. Pasjonat jedzenia, gotowania, zdrowego odżywiania, wędrówek, jazdy na rowerze, książek, kina, opery, teatru i wielu innych.