Minister Ziobro weźmie się za Google?

Polscy politycy odkryli mechanizm „google bomb”, polegający na kojarzeniu – często niecenzuralnych – epitetów z nazwiskami osób piastujących eksponowane państwowe stanowiska.

Odpowiednie „wypozycjonowanie” polityka nie jest sprawą skomplikowaną i wymaga tylko umieszczenia odpowiednio spreparowanego odnośnika na jak największej liczbie witryn. „Google bomb” stał się popularną rozrywką polskich internautów, a rządzący krajem politycy często stają się ofiarami ich ataków.

Pierwszym nagłośnionym przypadkiem było skojarzenie nazwiska Andrzeja Leppera z obraźliwą nazwą warzywa, później internauci stawali się bardziej bezpośredni i epitety – a czasami wyzwiska – zaostrzały się. Dostało się między innymi Romanowi Giertychowi, Wojciechowi Wierzejskiemu, Kazimierzowi Marcinkiewiczowi czy Tadeuszowi Cymańskiemu. Ostatnia „google bomb”, która wybuchła w polskim Internecie, dotyczy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Politycy uznali, że internauci przesadzili.

„W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa zwracam się z prośbą, aby Pan Minister, jako Prokurator Generalny, wszczął z urzędu postępowanie w tej bulwersującej sprawie. Mniemam, że organy państwowe posiadają środki, aby po pierwsze – usunąć błędy szkalujące m.in. Głowę Państwa, a po drugie – ukarać winnych” – czytamy w piśmie Tomasza Górskiego, posła PiS, skierowanym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x