Iga Świątek zrywa z Xiaomi. Wcześniej Robert Lewandowski zrezygnował ze współpracy z Huawei

Pętla na szyi chińskich firm się zacieśnia. USA i Europa coraz odważniej odcinają je od swoich rynków. Zaczęło się od sankcji na chińskie Huawei, ale na swoją kolej czekają teraz kolejni chińscy producenci sprzętu i oprogramowania.

Chińskie firmy oskarżane są przez USA o współpracę z chińskim, komunistycznym reżimem. Jest to swego rodzaju tajemnica poliszynela – duzi chińscy przedsiębiorcy nie mają innego wyjścia, jak w bliskim stopniu współpracować z chińskim aparatem rządowym, między innymi mają na żądanie dostarczać informacji na temat swoich klientów.

Istnieją ponadto obawy, że technologiczny rozwój Chin może się przyczynić do rozwoju potencjału militarnego, który może być groźny dla Zachodu. Wiadome jest, że Chińska Republika Ludowa dąży do zajęcia Stanów Zjednoczonych na miejscu najważniejszego supermocarstwa na Ziemi. Dopóki jednak militarnie to USA są wciąż najpotężniejsze, Chiny wciąż pozostają produkcyjnym zapleczem świata, ale nie mogą nikomu dyktować swoich warunków.

Dlatego administracja USA ogranicza działalność Chin na swoim terytorium praktycznie do zera. Chińskie firmy mają zakaz sprzedaży infrastruktury telekomunikacyjnej na terenie USA, ale podobne zakazy sukcesywnie wprowadzane są też w Europie.

Także chińscy producenci odcinani są od amerykańskich i europejskich technologii, tak w zakresie rozwiązań litograficznych, jak i tych z zakresu przykładowo 5G. Wiodący chiński producent, czyli Huawei, w 2019 roku został objęty sankcjami, które odcięły tę firmę od współpracy między innymi z Google, co doprowadziło do pozbawienia smartfonów Huawei dostępu do ekosystemu Google Mobile Services. Ale Huawei ma też zakaz sprzedaży swoich urządzeń na terenie USA.

Dodatkowym problemem okazała się trwająca od roku wojna w Ukrainie. W ramach osłabienia Rosji, kraj ten został objęty największymi sankcjami w historii, a z jego terenu wycofała się większość europejskich i amerykańskich firm.

Niestety podobną solidarnością nie wykazały się przedsiębiorstwa chińskie. Skoro nie mogą prowadzić działalności na terenie USA i mają ograniczone pole działania w Europie, wykorzystują bieżącą sytuację do generowania utraconych przychodów na terenie Rosji.

Już na samym początku wojny wybuchł skandal wokół Huawei, której inżynierowie rzekomo wspierali Rosjan w odpieraniu ataków cybernetycznych na rosyjską infrastrukturę krytyczną. Huawei oczywiście nie przyznał się do winy i mgliście tłumaczył wsparcie świadczone przez swoich pracowników „umowami SLA dotyczącymi sprzętu telekomunikacyjnego funkcjonującego w rosyjskich sieciach”.

Ale te przekonania nikogo nie przekonały. Dlatego natychmiast po tej informacji ambasador Huawei, współpracujący z firmą od wielu lat, czyli Robert Lewandowski, natychmiast zerwał współpracę z chińską firmą. Rezygnację złożyła też rzeczniczka prasowa polskiego oddziału, Beata Chądzyńska-Radolińska.

Kolejna chińska firma na celowniku to Xiaomi. Jak już pisaliśmy wcześniej, Xiaomi handluje na terenie Rosji na całego i nie przyłącza się do protestu swoich europejskich czy amerykańskich odpowiedników.

Mi 11 Ultra Xiaomi
Xiaomi Mi 11 Ultra

Jak donosi Gazeta Wyborcza, tego było już za wiele dla ambasadorki Xiaomi. Obecnie najlepsza tenisistka świata, Iga Świątek zakończy współpracę z Xiaomi 31 marca.

Jesteśmy przekonani, że to nie koniec problemów Xiaomi i firma również może spodziewać się podobnych sankcji, jakich doczekał się Huawei. Chyba że zmieni swoje nastawienie, co niestety wydaje się być wysoce wątpliwe.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x