Michel Paulin, CEO OVHCloud: europejscy dostawcy chmury wiedzą, jak konkurować z gigantami z USA i Chin

OVHcloud to jeden z największych europejskich dostawców usług chmurowych. Założona w 1999 roku we Francji firma jest dziś operatorem ponad 30 centrów danych, w których pracuje blisko pół miliona serwerów. Odbyliśmy krótką rozmowę z Michelem Paulinem, CEO OVHcloud o projekcie Gaia-X, obawach polskich przedsiębiorstw przed migracją do chmury, wpływie niedostępności układów scalonych na rynek cloud computingu i wreszcie o tym, jak operatorzy potężnych i prądożernych centrów danych dbają o ograniczanie śladu węglowego.

ITbiznes: Jakiej największej zmiany na rynku usług chmurowych powinniśmy się spodziewać w nadchodzących latach? Czy może to być projekt Gaia-X, która ma być prawdziwym konkurentem dla amerykańskich gigantów technologicznych?

Michel Paulin, CEO OVHcloud: Nie jestem pewien, czy potrafię wskazać tylko jeden kierunek, gdy wokół nas zachodzą różne zmiany, które mogą i najprawdopodobniej będą miały wpływ na rynek chmury w taki czy inny sposób. Ale pozwolę sobie spojrzeć na to z innej perspektywy – gdybyśmy się cofnęli o jakieś pięć-sześć lat, wówczas jednym z głównych haseł marketingowych było to mówiące, że „jedynym rozwiązaniem jest chmura publiczna”.

Obserwując rozwijający się rynek wiemy obecnie, że rzeczywistość jest dużo bardziej złożona. Pierwszą widoczną dla mnie zmianą jest to, że będziemy mieli do czynienia raczej z rynkiem multi-cloud. Zwłaszcza, gdy dopiero przenosisz się do chmury – wtedy najprościej jest skorzystać z multi-cloud lub chmury hybrydowej. W ten sposób klient nie musi wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka, wiążąc się jednocześnie z jednym sprzedawcą. Coraz częściej widzimy to wśród dostawców.

Jednak nie tylko to wpływa na rozwój chmury. Trendów jest wiele, zarówno Edge, jak i coraz większa liczba usług i platform oferowanych przez dostawców – takich jak DBaaS, SaaS, pamięć masowa o bardzo wysokiej wydajności – to wszystko ma też ogromny wpływ na rynek chmury.

Ale to oczywiście nie wszystko. Wśród tematów, które wciąż pojawiają się na całym świecie są też te związane z ochroną danych i cybersuwerennością, np. wątek dotyczący Gaia-X i regulacji prawnych. Jeszcze przed końcem 2021 r. Chiny wdrożyły u siebie nowe przepisy; Stany Zjednoczone mają już chyba najdłuższą historię przepisów dotyczących chmury; Europa natomiast, znana z wprowadzania nowych przepisów, gdy tylko jest to możliwe, do dziś nie ma konkretnych przepisów dotyczących chmury. Co, szczerze mówiąc, może brzmieć niepokojąco. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niektórzy gracze mogą chcieć zmonopolizować rynek. Już i tak 70 procent danych, które są przechowywane w Europie, jest w rękach tylko trzech firm.

Gartner opublikował raport, z którego wynika, że istnieje ryzyko, że rozwiązania chmurowe nie spełnią stawianych im oczekiwań dotyczących otwartości i elastyczności, ze względu na wyraźne na rynku strategie blokowania klientów pod względem technicznym, prawnym, ale i cenowym. Pojawia się też kwestia wykładniczo rosnących nakładów na chmurę; no i nie można też zapominać o kwestii eksterytorialnego prawodawstwa oraz cyberprzestępczych ataków. Mógłbym prawdopodobnie wymienić jeszcze więcej przykładów. Prawda jest taka, że ​​wszystkie one w większym lub mniejszym stopniu będą miały niewyobrażalny wpływ na ewolucję chmury.

Wspomniał Pan, że jednym z trendów będzie wykorzystanie rozwiązań hybrydowych i multicloud. W Polsce wciąż jednak firmy boją się rozwiązań chmurowych. Według najnowszych danych tylko 24 proc. polskich firm korzysta z chmury. Jak Pana zdaniem możemy przekonać polskie przedsiębiorstwa do korzystania z chmury i zmiany zdania, aby były bardziej otwarte na rozwiązania chmurowe, gdy taki potencjał jest w ich zasięgu?

To bardzo słuszna uwaga w tym sensie, że aby móc przekonać kogokolwiek do rozwiązań chmurowych, trzeba najpierw przywrócić zaufanie. Tu należałoby wrócić do tego, że przyszłość chmury powinna być otwarta, odwracalna i przejrzysta. Powinna być godna zaufania. W przeciwnym razie nie ma się kontroli nad swoimi danymi, a jeśli tak, to kto ją ma? Naprawdę mam nadzieję, że przepisy, certyfikaty i inne regulacje, które wprowadzi Europa, będą do tego nawiązywać. W przeciwnym razie wciąż będziemy mieli do czynienia z jakąś formą niechęci klientów i komentarze typu: „Po co miałbym przenosić się do chmury, skoro przejście do chmury jest takie trudne?”

Inną kwestią jest brak przewidywalności cen usług. Wywołuje to wśród klientów zrozumiały opór. Dlatego takie praktyki… po prostu muszą się skończyć.

Koniec końców trzeba wybrać najbardziej odpowiednie rozwiązanie. Gwarantuję, że w OVHcloud nie dotykamy danych klientów. A ponieważ jesteśmy europejską firmą, nie podlegamy wszelkiego rodzaju eksterytorialnym przepisom. Dostawcy z Chin lub USA podlegają prawom swoich krajów. Oznacza to, że nawet jeśli dane ich klientów znajdują się w Europie, strony trzecie mogą mieć do nich dostęp nawet bez zgody właścicieli.

Niedawno rozmawiałem z amerykańską firmą działającą w branży gier. Przekazują swoje DNA swoim konkurentom. Są bardzo zaniepokojeni udostępnianiem swoich danych konkurencji, ale nie mają wyboru. My natomiast zobowiązujemy się nie wykorzystywać danych naszych klientów. Nie mamy też konfliktu interesów z naszymi klientami, ponieważ nie zajmujemy się tym co oni. Chcemy przywrócić zaufanie do chmury. W przeciwnym razie będzie to pusta czarna skrzynka, taka jak czarna dziura, w której nie wiesz, co się dzieje i gdzie się znajduje.

Czy uważa Pan, że doprowadzi to do deglobalizacji? Niektórzy mówią, że jesteśmy w trakcie podziału na trzy regiony. Ameryka i Chiny skupią się na swoich rynkach, więc Europa pozostanie sama i będzie musiała być samowystarczalna. Co Pan o tym myśli?

Myślę, że w tym, o czym Pan wspomina, są dwie ważne kwestie. Przede wszystkim Europa zdecydowanie powinna być samowystarczalna – musi mieć przemysł. W przeciwnym razie tworzy niepotrzebne napięcie, które widzieliśmy na początku pandemii. A na dłuższą metę globalny rynek nie zaakceptuje stanu, w którym funkcjonują tylko trzy główne firmy. Poza kwestiami prawnymi narzuciłby też jeden model cenowy, a monopol nigdy nie doprowadził do zadowolenia klientów.

To bardzo ważne. Mamy nadzieję i staramy się pomóc europejskiemu ekosystemowi w wyłonieniu liderów, ponieważ uważamy, że to istota naszych wartości. To przyszłość miejsc pracy. To też przyszłość wyrażona we wpływach z podatków. To przyszłość wielu rzeczy. Towarzyszy mi to właśnie silne przekonanie. Wszyscy je zresztą podzielamy. Ale pomagamy w rozwoju ekosystemu w Europie również, ponieważ wierzymy, że pomoże to zapewnić suwerenność. Pomoże w zapewnieniu wolności wyboru użytkownikom końcowym, obywatelom.

Michel Paulin CEO OVHcloud 2
Michel Paulin, CEO OVHcloud

Myślę, że ważne jest również, aby wspomnieć, że jako OVHcloud jesteśmy w USA, ale nie jesteśmy w Chinach i nie zamierzamy działać w Chinach, ponieważ wiemy, że jeśli tam funkcjonujesz, jesteś kontrolowany przez rząd. A my nie chcemy mieć nad sobą chińskiej kontroli. To bardzo jasny przekaz i rezonuje w regionach Azji, gdzie obecnie odnosimy duże sukcesy i bardzo szybko się rozwijamy, ponieważ niektóre firmy z Korei, Wietnamu, czy Indonezji, nie chcą być uwięzione między USA a Chinami.

A mówiąc o tematach, które mają wpływ na cały świat – czy obecne niedobory układów scalonych wpłynęły też na funkcjonowanie OVHcloud? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Niestety tak, na nas to też wpłynęło. Niedostatek na rynku i trudność w zdobyciu chipsetów i niektórych innych komponentów to rzeczywistość i myślę, że potrwa jeszcze kilka następnych kwartałów.

Prawie osiemnaście lat temu wprowadziliśmy jednak coś, co nazywamy modelem zintegrowanym pionowo – oznacza to, że sami budujemy i projektujemy nasze serwery, dzięki czemu nie musimy ich importować np. z Azji. Daje nam to wiele korzyści, a dzięki własnym centrom badawczo-rozwojowym mamy możliwość przeprojektowania lub zastąpienia niektórych części innymi. Wpływ jest nadal realny, ale nasz elastyczny model przemysłowy bardzo pomaga.

A co z redukcją śladu węglowego do zerowej emisji netto?

Zrównoważony rozwój to dla nas coś, co zawsze było w DNA OVHcloud. Nie było mnie jeszcze w firmie w 2003 roku, kiedy Octave Klaba zdecydował się wprowadzić chłodzenie wodne. A więc już 19 lat temu. Chłodzenie wodne to technologia, w której umieszczamy blok miedzi bezpośrednio na procesorze, by odprowadzić ciepło. Przewagą naszego systemu jest fakt, że to rozwiązanie całkiem unikatowe w skali światowej. Każdy, kto odwiedzi nasze centrum danych w Polsce – ponieważ mamy centrum danych w Polsce – może je zobaczyć.

Nasz system chłodzenia umożliwia bardzo efektywne odprowadzanie ciepła, dzięki czemu notujemy o 30 procent mniejsze zużycie energii w porównaniu z innymi. Co więcej i co może się wydać zaskakujące, mimo iż używamy wody, aby odprowadzała ciepło, zużywamy w naszych centrach danych dziesięć razy mniej wody niż inni dostawcy, ponieważ w żadnym z naszych centrum danych nie ma… klimatyzatorów. Dzięki temu już dziś mamy najlepsze PUE, które jest wskaźnikiem wydajności zużycia energii. Dysponujemy najlepszymi rozwiązaniami w branży, dlatego nasza ostatnia generacja centrów danych osiąga PUE na poziomie 1,09.

OVHcloud data center centrum danych 1.jpg
Wnętrze centrum danych OVHcloud

Dodam jeszcze krótko, czym jest PUE – to całkowita ilość zużytej energii, podzielona przez energię, którą rzeczywiście wykorzystano. Jest to więc stosunek wydajności. PUE na poziomie jeden oznacza, że jest się w 100 procentach wydajnym. My mamy 1,09. Dla porównania, większość typowych systemów on-premise osiąga wynik 2 lub nawet 3.

Co więcej, nawet hiperskalerzy są powyżej wyniku 1,09. Dzięki zastosowaniu naszych autorskich technologii mamy więc coraz mniejsze zużycie energii. A dzisiaj na całym świecie wykorzystujemy już w 79% energię odnawialną. Dzięki tym wszystkim innowacjom jesteśmy gotowi do osiągnięcia neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla we wszystkich swoich operacjach – w tym w naszej logistyce i produkcji – do roku 2025. To znacznie szerszy zakres, niż u większości naszych konkurentów, którzy zajmują się tylko centrum danych. My bierzemy pod uwagę wszystko. Do 2030 roku planujemy osiągnąć zero-emisyjność netto całości naszego biznesu, wliczając w to naszych dostawców. To nasze główne zobowiązanie.

Dodatkowo chcemy również zapewnić naszym klientom wgląd w ich własny ślad węglowy i zużycie energii. Dlatego współpracujemy z kilkoma instytucjami badawczymi nad wprowadzeniem od początku przyszłego roku wskaźników, pokazujących klientom ich ślad węglowy i zużycie energii w czasie rzeczywistym. Żeby klienci byli świadomi i dzięki temu mogli odpowiednio zorganizować własne nakłady, aby uzyskać pewność, że ich własny wpływ na środowisko jest marginalny lub minimalny.

W ramach konferencji Ecosystem Experience ogłosiliśmy też wprowadzenie wersji beta nowego, jeszcze wydajniejszego rozwiązania chłodzącego, nazywanego przez nas „zanurzeniowym”. Plan jest taki, żeby móc schłodzić bardzo wydajny procesor graficzny i CPU oraz pamięć masową, zużywając znacznie mniej energii elektrycznej, z marginalnym wpływem, osiągając jeszcze bardziej zrównoważone rozwiązanie.

Jesteśmy również w stanie zaproponować bardzo prosty sposób na zainstalowanie systemów edge computing o bardzo dużej mocy obliczeniowej w pomieszczeniu wielkości gabinetu, w którym się teraz znajduję. Oznacza to, że ​​w biurze można z łatwością postawić kilka szaf bez konieczności przebudowy pomieszczeń, a nawet bez instalacji klimatyzatorów. Nasze rozwiązanie jest o wiele bardziej zrównoważone. Dlatego też obecnie testujemy wersję beta, wierząc, że wkrótce zostanie ono wprowadzone globalnie.

Jak zmieniło się podejście biznesu do chmury na początku pandemii? Ludzie zostali w domach na home office, rozdzwoniły się nagle wideorozmowy, pojawiła się potrzeba nowych narzędzi… Czy zrozumiano wreszcie, że chmura jest ważniejsza niż kiedykolwiek?

Teraz myślę, że pandemia ujawniła wierzchołek góry lodowej. Myślę, że pokazała ewidentnie, że nie tylko cyfryzacja biznesu, ale także nasze życie osobiste jest czymś, co się stale zmienia. Dlatego też zastanawia mnie rozwój w tym sensie, że wyczuwamy pewien opór. Mimo to, niezaprzeczalnie mamy do czynienia z długoterminowym trendem – dane będą w centrum naszego życia osobistego i biznesowego, co oznacza, że ​​jako obywatel, pracownik lub biznesmen nie możesz długo uciekać od zrozumienia, jak to funkcjonuje. To tak samo ważne, jak ekologia czy zagadnienia energetyczne. I wierzę, że jedna z największych debat o przyszłości, jakie nas czekają, będzie dotyczyła cyfryzacji. Cyfrowy świat i dane. Pandemia to podkreśliła.

Na dłuższą metę świat będzie się coraz bardziej cyfryzował i będzie to za sobą nieść skutki ekonomiczne, geopolityczne i etyczne. Myślę, że jako dostawca musimy zapewnić rozwiązania, które pomogą użytkownikowi końcowemu zdecydować, co chce robić i jak podążać tą ścieżką. Wydaje mi się, że ta diagnoza jest już dla wszystkich jasna. Nie widziałem tego wcześniej w świecie biznesu czy polityki. Ludzie nie byli do końca przekonani, że cyfryzacja świata jest aż tak ważnym aspektem naszego życia osobistego i biznesowego.

Właśnie teraz jesteśmy na etapie transformacji, zwłaszcza w Europie. Diagnoza jest już gotowa, czas więc przejść do następnego kroku, czyli działania. A co to oznacza dla firm? Tu wracamy do równoległego pytania – czy migrować do chmury, a jeśli tak to jak? Jest kilka dróg, ale nie sądzę, aby można było powstrzymać sam trend cyfryzacji. Naszą ambicją jako OVHcloud jest dostarczanie narzędzi, dzięki którym klienci mogą wybrać najlepszy scenariusz, niezależnie od tego czy zdecydują się, aby budować u siebie nowe rozwiązania natywne dla chmury, które chcą wdrożyć, czy przenieść się do chmury w bardziej wydajny i efektywny kosztowo sposób, bez żadnych pułapek po drodze. To wszystko da się zrobić. Każdy z tych scenariuszy a także wiele innych… ale to – tak myślę – dopiero początek historii.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x