Volvo FE Electric – pierwsze wrażenia z jazdy elektryczną ciężarówką

Musimy przyznać, że Volvo FE Electric robi wrażenie już w momencie podchodzenia do niego. Niby zwykła ciężarówka, ale kolor i detale mówią od razu, że mamy do czynienia z czymś zupełnie nowym… czymś, co może zrewolucjonizować transport w miastach i na przedmieściach.

Volvo FE Electric

Pierwsze, co rzuca się w oczy, jest grill i osłony pod i za kabiną, które skrywają akumulatory. A jest co osłaniać, bo są naprawdę duże. Nic dziwnego, skoro muszą zapewnić 200 km zasięgu kolosowi o DMC wynoszącym 27 ton. Jednak po otwarciu kabiny, znajdziemy się w otoczeniu znanym wszystkim kierowcom. Brak udziwnień i można powiedzieć wręcz prostota sprzyja skupieniu na otoczeniu i jeździe. Nic nie rozprasza, a każdy, kto jeździł volvo, poczuje się jak w domu.

Volvo FE Electric w akcji

Kluczyk i stacyjka są całkowicie standardowe, ale to, co dzieje się po włączeniu „zapłonu”, już nie, bo nie dzieje się nic szczególnego – ożyły tylko zegary. Cisza, żadnych wibracji, zupełnie nic nie zwiastuje, że wszystko jest gotowe do jazdy. Zwalniamy ręczny, dwustopniowa skrzynia biegów na pozycję D i już. Pierwsze naciśnięcie pedału gazu i dalej cisza, ale volvo zaczyna się rozpędzać. Jak na takiego kolosa, bardzo sprawnie i dynamicznie. Brak jakiegokolwiek opóźnienia w reakcji na przyspieszenie to oczywiście sprawka silników elektrycznych. Silników, bo są dwa dające w sumie moc 400 kW i 850 Nm momentu obrotowego.

Volvo FE Electric gniazdo ładowania
Gniazdo ładowania typu CCS

Dojazd do pierwszego zakrętu i następne zdziwienie. Odpuszczenie pedału gazu powoduje dość gwałtowne hamowanie. To rekuperacja, która jest odpowiedzialna za odzyskanie części energii kinetycznej i zamianę jej na prąd, który wraca do akumulatorów. Sam skręt wychodzi nadspodziewanie gładko, dzięki skrętnej trzeciej osi. Kilka kółek i już wiemy, że tę ciężarówkę prowadzi się zupełnie inaczej niż napędzaną potężnym dieslem. Na szczęście każdy nowy właściciel Volvo FE Electric będzie mógł się nauczyć, jak używać tego rodzaju napędu. Gdyby robił to tak jak zwykle, zasięg samochodu spadnie bardzo drastycznie.

Gdzie spotkamy Volvo FE Electric?

Ktoś zapyta, po co komu ciężarówka, która na jednym ładowaniu przejedzie maksymalnie 200 km? Volvo twierdzi, że jest nisza, w którą doskonale wpasuje się ich pojazd. Chodzi o dostawy do sklepów z położonych pod miastem magazynów. Taki zasięg powinien wystarczyć aż nadto. Co ważne, przy pomocy odpowiedniej ładowarki, 4 akumulatory o łącznej pojemności 265 kWh, da się naładować nawet w dwie godziny.

Pojazd, którym jeździliśmy, to wersja przedprodukcyjna, ale już niedługo, bo 27 maja, odbędzie się premiera seryjnego Volvo FE Electric. Pierwszy egzemplarz z polską rejestracją pojawi się na naszych drogach już 1 czerwca 2021.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x