Tesla potrafi wykryć zewnętrzne modyfikacje samochodów
Czyżby nastąpił koniec raju dla firm produkujących zewnętrzne modyfikacje dla samochodów Tesla? Na pierwszy rzut oka może to tak wyglądać. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest stracone.
Producenci samochodów elektrycznych całkiem nieźle radzą sobie z robieniem czegoś z niczego. Od początku produkcji wielu modeli wiadomo, że wiele funkcji samochodów to tylko kwestia odblokowania odpowiedniej opcji w oprogramowaniu. Nie jest wymagana jakakolwiek ingerencja fizyczna. Tesla doprowadziła ten model biznesowy do doskonałości i zdziera z użytkowników olbrzymie pieniądze za drobną zmianę w oprogramowaniu ich samochodu.
Oczywiście rynek zareagował i pojawiły się firmy, które produkują takie modyfikacje za mniejszą kwotę niż producent. W przypadku Tesli jest to na przykład Ingenext, który za 500 dolarów mniej niż fabryka oferuje moduł Boost 5 zwiększający przyspieszenie i moc Tesli 3. To sporo niższa suma niż opcja fabryczna (2000 dolarów), a w komplecie otrzymujemy jeszcze kilka rzeczy. Są to podgrzewane tylne siedzenia, otwieranie drzwi w momencie podejścia kierowcy, tryb driftu i zarządzanie chłodzeniem akumulatorów.
Na dodatek taki moduł można wyjąć przed wjazdem do serwisu i nikt się nie dowie, że był zamontowany. Okazało się jednak, że najnowsza aktualizacja oprogramowania wykrywa modyfikację i informuje o tym kierowcę. Na szczęście nic więcej jeszcze nie robi. Nie znaczy to, że następny update nie zablokuje możliwości jazdy takim samochodem lub producent nie zechce zerwać z tego powodu umowy gwarancyjnej. Tego ostatniego raczej nie zrobi, bo musiałby udowodnić, że awaria, którą ma usunąć na gwarancji, jest wynikiem działania użytkownika. Zawsze może jednak próbować i bez sądu się nie obędzie.
Można się przed tym ustrzec?
Pierwszym lekarstwem na takie zachowanie samochodu jest oczywiście nieaktualizowanie oprogramowania. Jest to jednak ryzykowne, a Tesla udowodniła już kiedyś, że może zmusić użytkownika do jej wykonania. Drugi sposób już oferuje producent samej modyfikacji i zaczął nawet wysyłkę dodatkowego elementu do swoich klientów. Okazuje się bowiem, że samochód wykrywa zmiany za pomocą osobnej sieci komunikacyjnej i można to obejść, instalując w niej odpowiedni „dodatek”. W ramach polemiki z Teslą, Ingenext nazwał go „Nice Try Module”.
Oczywiście długo nie poczekamy na ruch firmy Elona Muska, który wykryje i tę modyfikację, ale również to pewnie nie na wiele się zda. Przecież producenci samochodów spalinowych próbowali nawet szyfrować dane zapisane w ECU, a i tak tunerzy potrafią to obejść. Z Teslą będzie podobnie. Ważne, że użytkownik ma wybór.
Miłośnik nowoczesnych technologii, głównie nowych rozwiązań IT. Redaktor w czasopismach Gambler, Enter, PC Kurier, Telecom Forum, Secret Service, Click!, Komputer Świat Gry, Play, GameRanking. Wiele lat spędził w branży tłumaczeniowej – głównie gier i programów użytkowych. W wolnych chwilach lata szybowcem, jeździ na rowerze i pochłania duże ilości książek.