Dalekie podróże samochodem elektrycznym – czy się da?
Wśród powszechnej opinii na temat samochodów elektrycznych panuje ta, wedle której pojazdy te nie nadają się do jazdy w dłuższe trasy (podróżowanie między miastami, a tym bardziej do innego kraju). Niski zasięg samochodów elektrycznych i konieczność spędzania wielu godzin na ładowaniu to zdaniem wielu powody, które skreślają tego typu auta jako środki transportu na większe odległości. Jak jest w rzeczywistości? Poprosiliśmy o komentarz zaprzyjaźnionego dziennikarza technologicznego, Norberta Całę, który regularnie pokonuje setki kilometrów dziennie za kierownicą samochodów elektrycznych różnych marek. Norbert ma też na koncie rekord Polski w dystansie pokonanym samochodem elektrycznym – w przeciągu 24 godzin przejechał Mercedesem EQS ponad 2300 kilometrów. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Norbertem w podcaście Elektrycznie Tematyczni.
Samochód elektryczny nadaje się tylko do miasta? Nieprawda!
Wokół samochodów elektrycznych nagromadziło się dużo różnych mitów i fałszywych informacji, które przekazywane z ust do ust rosną wręcz do niewyobrażalnych rozmiarów. Niektórym wydaje się na przykład, że typowy zasięg samochodu elektrycznego to 100-150 kilometrów. Także wciąż wiele osób uważa, że jedną z największych wad elektryków jest długi czas ładowania ich akumulatorów, liczony co najmniej w wielu godzinach.
Tymczasem rzeczywistość jest dziś zupełnie inna. Przeciętny współczesny samochód elektryczny przejeżdża bez większych problemów 400-500 kilometrów, a coraz popularniejsze są już modele o zasięgu przekraczającym 600 km.
Nieprawdą jest też, że samochody elektryczne wymagają wielu godzin, by naładować ich akumulatory. Na tak zwanych szybkich ładowarkach (prądu stałego, DC) ładowanie odbywa się z mocą przekraczającą 100 kW, a są już ładowarki (także w Polsce) o mocy ponad 300 kW. Aby uzupełnić energię na takich ładowarkach, wystarczy podłączyć przewód ładowania na kilkanaście, lub najwyżej kilkadziesiąt minut.
Wszystko to sprawia, że samochodem elektrycznym można bez przeszkód udać się w podróż liczącą setki, a nawet wiele tysięcy kilometrów. Podróż ta jednak pod pewnymi względami dziś jeszcze różni się od jazdy samochodem spalinowym.
Podróż elektrykiem wymaga planowania (jeszcze)
Po pierwsze, szybkich ładowarek nie ma jeszcze tak wiele, jak na przykład stacji benzynowych. To oznacza, że przed wyjazdem powinniśmy odpowiednio zaplanować podróż – odnaleźć lokalizację ładowarek po drodze i zaplanować na nich postoje celem uzupełnienia energii. Warto uwzględnić też w planach zapasowe miejsca postoju – na wypadek, gdyby wybrana ładowarka była zajęta albo niesprawna.
Lokalizacje ładowarek odszukać można w pokładowych systemach nawigacji, które są już coraz dokładniejsze i coraz bardziej aktualne, w dodatku na żywo informują o aktualnym statusie ładowarki: czy jest sprawna, jaką moc oferuje oraz czy w danym momencie ktoś z niej korzysta.
Aplikacje na smartfonie pomogą zaplanować podróż
Alternatywnie można posłużyć się aplikacją PlugShare (lub stroną plugshare.com), która zawiera najbardziej kompletną i aktualną listę ładowarek. Aktualność aplikacja zawdzięcza temu, że listę uzupełniają sami użytkownicy programu – PlugShare to typowa aplikacja społecznościowa. Jeszcze do niedawna użytkownicy samochodów elektrycznych mieli zwyczaj „meldowania się” na ładowarce, dzięki czemu inni chętni do ładowania się na bieżąco wiedzieli, że ładowarka może być w tym momencie zajęta, ale zostanie zwolniona na przykład za 20 minut. Niestety wraz z rosnącą liczbą kierowców samochodów elektrycznych coraz mniej osób korzysta już z PlugShare i coraz rzadziej mają zwyczaj meldować się w aplikacji.
Drugim bardzo przydatnym narzędziem jest ABRP – A Better Router Planner (oraz powiązana z nim strona strona abetterrouteplanner.com). To aplikacja służąca do planowania przejazdów samochodem elektrycznym. Wybieramy posiadany model samochodu (na podstawie tego aplikacja wie, jaki mamy dokładny zasięg i z jakich złącz ładowania korzystamy – Type 2, CCS czy może odchodzące już w zapomnienie CHAdeMO), następnie wskazujemy docelowe miejsce naszej podróży, a ABRP wyznacza optymalną trasę przejazdu wraz ze wszystkimi przystankami – przy jakiej ładowarce powinniśmy się zatrzymać na ładowanie i ile czasu tam spędzimy.
Funkcjonalność A Better Router Planner czy PlugShare jest już coraz częściej dostępna z poziomu pokładowych samochodowych systemów inforozrywki, więc w zależności od użytkowanego modelu pojazdu być może nie będziemy musieli korzystać z dodatkowych aplikacji na smartfonie.
Odrębnym potencjalnym problemem może być płacenie za ładowanie. Nadal jeszcze w przypadku większości ładowarek nie da się po prostu płacić za ładowanie kartą płatniczą, jak na zwykłej stacji benzynowej. Każda sieć ładowania (GreenWay, Elocity, Ionity, Innogy, Orlen itp.) ma swoją własną aplikację i często własne karty zbliżeniowe. Niezbędne jest założenie kont i w wielu przypadkach odebranie kart zbliżeniowych. To wciąż niewygodne rozwiązanie, które na szczęście wkrótce zniknie. Coraz częściej płatność można zrealizować z poziomu aplikacji (niepotrzebne są fizyczne karty operatora), ponadto coraz popularniejsze są specjalne karty (lub aplikacje) umożliwiające płatność na ładowanie u różnych operatorów (np. Volkswagen WeCharge). Ponadto sami operatorzy prowadzą ze sobą rozmowy na temat udostępnienia roamingu – analogicznie jak w przypadku operatorów telefonii komórkowej. Chodzi o to, aby można było zapłacić np. kartą GreenWay za ładowanie u innych operatorów, na przykład korzystając z infrastruktury Ionity.
Ile czasu tracimy na ładowanie?
Przeciwnicy samochodów elektrycznych twierdzą, że ładowanie akumulatorów to czysta strata czasu. „W moim dieslu podjeżdżam na stację, tankuję 5 minut, płacę przy kasie i odjeżdżam – i mam 1000 kilometrów zasięgu!” – ten argument słyszymy bardzo często w dyskusji o wyższości samochodów spalinowych nad elektrycznymi. Faktycznie, wciąż ładowanie elektryka trwa dłużej niż 5 minut. W praktyce w przypadku szybkich ładowarek o mocy 100, 150 czy 200 kW naładowanie akumulatora od 20 do 80% trwa często zaledwie 20-25 minut. Po tym czasie uzupełniamy zasięg w samochodzie o średnio 300 km. Wymusza to co prawda 20-minutowe przystanki co 300 km (dieslem można teoretycznie przejechać 1000 czy 1200 km bez zatrzymywania się), ale takie przystanki są jak najbardziej wskazane, chociażby ze względu na możliwość odpoczynku od jazdy. A 20 minut to akurat czas na to, by rozprostować nogi, skorzystać z toalety czy zjeść bez pośpiechu hot-doga. W przypadku samochodu spalinowego przystanek co 250-300 km drogi też jest jak najbardziej wskazany, chociażby ze względów bezpieczeństwa.
Odrębną kwestią jest kolei spokojna jazda. Duża prędkość bezpośrednio przekłada się na wysokie zużycie energii elektrycznej. Elektrykiem najlepiej poruszać się z prędkością 100-120 km/h. Tu zwolennicy aut spalinowych także twierdzą, że oni mogą jechać 150 czy 160 km/h, a spalanie paliwa nie rośnie w przypadku ich aut wtedy znacząco. Pamiętajmy jednak, że w Polsce najwyższą dozwoloną prędkością jest 140 km/h, więc jadąc szybciej narażamy się na mandat. Poza tym wysokie prędkości znacznie obniżają nasze bezpieczeństwo i drastycznie rośnie ryzyko śmierci w przypadku wypadku. Pomijając już tak oczywiste aspekty, jak konieczność znacznie większej koncentracji, a w efekcie duże zmęczenie umysłowe podczas bardzo szybkiej jazdy. A to może przełożyć się na popełnianie błędów za kierownicą i… ryzyko spowodowania wypadku.
Dlatego jazda z prędkością 120 czy nawet 100 km/h wcale nie jest zła i powoduje, że do celu dotrzemy naprawdę niewiele później, niż gdy będziemy starali się cisnąć 140 czy 150 km/h. A w przypadku elektryków wolniejsza jazda znacząco wydłuża dostępny zasięg.
Ładowanie w miejscu docelowym
Norbert Cała w rozmowie z nami stwierdził, że i tak największą popularność zyskają ładowarki prądu przemiennego AC, czyli tzw. wolne. Ich moc waha się przeciętnie od 7 do 22 kW, czyli jest znacząco niższa niż w przypadku ładowarek szybkich DC. Ładowanie samochodu elektrycznego na ładowarce AC faktycznie może już trwać kilka godzin. Czas ten dość łatwo jest obliczyć. Przeciętny samochód elektryczny ma akumulator o pojemności 60 kWh (w elektrycznych SUV-ach to jest 80-90 kWh). Ładowanie z mocą 100 kW na szybkiej ładowarce DC oznacza, że akumulator można naładować w nieco ponad pół godziny (60 kWh/100 kWh=0,6 h, czyli 36 minut). Ale w przypadku popularnych jednofazowych ładowarek AC 7 kW taki samochód ładować będziemy już 8,5 godziny (60 kWh/7 kW=8,57 h).
Ładowarki AC mają być jednak wykorzystywane do ładowania w „miejscu docelowym” naszej podróży (ang. Destination Charging). Czyli np. zainstalowane pod hotelem, w którym spędzamy noc, albo pod restauracją, do której udajemy się na obiad. Wtedy wielogodzinne ładowanie nie jest dla nas żadnym problemem, bo i tak spędzamy w tym miejscu wiele godzin.
Ponadto koszt ładowania na ładowarkach AC jest nieporównywalnie niższy niż na ładowarkach DC (kilkukrotnie). Czyli przy codziennej eksploatacji samochodu elektrycznego będziemy się ładować na ładowarkach AC, a z szybkich DC będziemy korzystać jedynie wtedy, gdy udajemy się dłuższą trasę.
Wszystkie te argumenty oznaczają, że samochód elektryczny nie jest już wyłącznie pojazdem do jazdy miejskiej. Odpowiednie planowanie i lekka zmiana stylu jazdy (czyli: obniżenie prędkości) powodują, że elektrykiem z powodzeniem można pojechać nie tylko na drugi koniec Polski, ale także na wakacyjny wyjazd do innego kraju. Wiedzą o tym osoby, które na co dzień użytkują samochody na prąd, a sceptycy muszą po prostu zaktualizować swój stan wiedzy na temat aut elektrycznych, w czym – mamy nadzieję – pomoże niniejszy artykuł oraz rozmowa z Norbertem Całą. Zachęcamy do wysłuchania całego podcastu (umieściliśmy go na początku artykułu) oraz obejrzenia rozmowy z Norbertem (też jest wyżej w tym artykule), którą przeprowadziliśmy na antenie kanału Biznes24.
Dziennikarz komputerowy od 1994 roku. Właściciel i redaktor naczelny portalu ITbiznes; prowadzący magazyn ITbiznes na antenie kanału telewizyjnego Biznes24; gospodarz programu poradnikowego „Cyfrowy Niezbędnik” na antenie kanału telewizyjnego Antena HD; gospodarz podcastów Elektrycznie Tematyczni o samochodach elektrycznych oraz Zrozumieć AI o sztucznej inteligencji. Współprowadzący podcast ITbiznes o technologiach w biznesie. Twórca bloga o pasjach Fabryka Pasji. Założyciel, redaktor naczelny i były właściciel portalu PCLab.pl. Założyciel i były redaktor naczelny serwisów AGDLab.pl, Softonet.pl. Były redaktor naczelny serwisów PC.com.pl i Technowinki.onet.pl.