Elon Musk, miliarder i przedsiębiorca, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, ponownie wywołał burzę w świecie mediów społecznościowych. Po tym, jak we wtorek jego platforma X (dawniej Twitter) złożyła pozew przeciwko grupie reklamodawców oraz organizacji branżowej, wiele firm rozważa wycofanie się z serwisu.
Pozew dotyczy takich gigantów jak Unilever czy Mars oraz Global Alliance for Responsible Media (GARM) – koalicji agencji reklamowych i reklamodawców, zobowiązujących się do niefinansowania „nielegalnych lub szkodliwych treści”. Musk twierdzi, że bojkot tych marek wobec X narusza prawo antymonopolowe.
Jednakże, zamiast zastraszyć firmy, ruch pogłębia ich niechęć do platformy. Branżowi eksperci określają działanie Muska jako „napędzane ego” czy wręcz „szalone”. Alex Tait, założyciel agencji medialnej Entropy i były szef strategii reklamowej Unilever, komentuje:
Pozew Muska wydaje się bardziej wynikiem jego ego niż logiki biznesowej. Jego wizja X jako miejskiego rynku opiera się na amerykańskim rozumieniu pierwszej poprawki, które nie przekłada się na inne kraje. Jest to sprzeczne z pojęciem bezpieczeństwa marki, gdzie reklamodawcy chcą unikać łączenia z nieodpowiednimi treściami.
Od przejęcia przez Muska, X zmaga się z odpływem reklamodawców, zaniepokojonych wzrostem nieodpowiednich treści, w tym rasizmu czy pornografii. Joseph Teaside z Enders Analysis zauważa:
Reklamodawcy nie chcą dramatu. Wielu już odeszło, widząc, jak platformę zalewają boty i kontrowersyjne treści.
Musk nie pomaga, publikując na X swoje komentarze
Niedawne komentarze Muska dotyczące zamieszek w Wielkiej Brytanii, w tym nazwanie lidera Partii Pracy Keira Starmera „dwupoziomowym Keirem” oraz interakcje z założycielem English Defence League, Stephenem Yaxley-Lennonem, tylko dolały oliwy do ognia. W wiadomościach wymienianych między pracownikami jednej z największych agencji reklamowych, do których dotarł portal City A.M., jeden z dyrektorów stwierdził:
[Pozew], w połączeniu z komentarzami Elona na temat ostatnich zamieszek… jakakolwiek marka rozważająca współpracę z nim to szaleńcy.
Obecne obawy brytyjskich reklamodawców dotyczące platformy prawdopodobnie wzrosną w świetle roli, jaką serwis Muska odegrał w niedawnych niepokojach – kończy Tait.
Źródło: City A.M.