Apple zapłaciło Samsungowi 950 mln dolarów kary. Nie kupiło wystarczającej liczby ekranów OLED?

Apple musiało wypłacić Samsungowi 950 mln dolarów kary. Szczegółowe okoliczności nie są znane, można więc tylko się domyślać, że Amerykanie nie odebrali od Koreańczyków zapisanej w umowie minimalnej liczby ekranów OLED.

Apple bardzo lubi optymalizację produkcji pod kątem zminimalizowania kosztów. Gigant działa więc z logistyką zorganizowaną w systemie Just in Time, w którym podzespoły od kontrahentów odbierane są dokładnie wtedy, gdy są potrzebne do wyprodukowania następnego egzemplarza danego urządzenia.

Daje to Apple znaczne oszczędności chociażby w obszarze magazynowania: producent nie musi przeznaczać na to dużych powierzchni i ceduje odpowiedzialność za dostępność podzespołów na dostawców.

Umowy skonstruowane są zapewne w sposób, że przenoszą ciężar składowania podzespołów na dostawców. Standardowym zabezpieczeniem dla podmiotów ponoszących koszty składowania jest wpisanie kar umownych, które mają być wypłacane, jeśli – mimo gotowości ze strony kontrahenta – kupujący nie odebrał wymaganej, minimalnej liczby podzespołów, które zostały dla niego wyprodukowane i muszą być magazynowane.

Do takiej właśnie sytuacji doszło najprawdopodobniej w przypadku współpracy Apple z Samsungiem, który dostarcza ekrany OLED dla iPhone’ów. Wygląda na to, że sprzedaż topowy modeli była znacznie niższa, niż zakładały plany koncernu z Cuppertino.

iPhone leżący na biurku

Apple zapłaciło Samsungowi 950 mln dolarów kary. Załamanie sprzedaży iPhone’ów?

Apple potrafi dochować tajemnicy, możemy więc tylko domyślać się, co się stało. Mniejsze zapotrzebowanie na ekrany OLED do topowych iPhone’ów może oznaczać, że w czasie pandemii sprzedaż telefonów z Jabłkiem na obudowie poważnie spadła.

Z drugiej strony, może się też okazać, że klienci po prostu znacznie częściej niż się spodziewano sięgali po tańsze modele, w których stosowane są ekrany LCD, czyli przede wszystkim po iPhone’a SE.

Być może analiza spadku sprzedaży najdroższych modeli popchnęła Apple do decyzji, o której mówi się coraz głośniej: nowe iPhone’y, wyposażone w modemy 5G, mają być sprzedawane bez ładowarek oraz słuchawek.

Ma to zmniejszyć koszta produkcji i zapobiec konieczności podnoszenia ceny końcowej (rozwiązania 5G są drogie). W komentarzach mówiło się zazwyczaj o chęci zachowania przez Apple odpowiednio dużego zysku ze sprzedaży każdego egzemplarza, może się jednak okazać, że tak naprawdę chodzi o obniżenie ceny do poziomu akceptowalnego przez klientów w ciężkich i niepewnych czasach zarazy.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x