Książki w sieci i nie tylko – dalszy ciąg sporu o kopiowanie

W lutym Centrum Cyfrowe Projekt Polska wystosowała oficjalny komunikat o możliwości kopiowania (kserowania) książek chociażby w bibliotekach. Komunikat jest przy tym przejawem szerszej akcji informacyjnej mającej na celu uświadomienie praw do kopiowania książek, przede wszystkim studentom, o ile oczywiście kopiowanie prowadzone jest w ramach tzw. własnego użytku osobistego.

Centrum powołuje się na art. 23 ust. 1 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie ze wskazanym artykułem „bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego”.

Akcja jest kierowana przede wszystkim do użytkowników bibliotek i odbiorców książki tradycyjnej (studenci!). Osoby zainteresowane taką formą korzystania z treści chronionych prawem autorskim na pewno będą i są zadowolone z przytoczonych możliwości prawnych, zwłaszcza że nie zawsze mają ich świadomość. Szczególnie jest to istotne w sytuacji trudnej dostępności danej pozycji lub, prozaicznie, w sytuacji braku funduszy na zakup. Pamiętać bowiem należy, że sprawa dotyczy zazwyczaj wydawnictw naukowych, które z założeniach publikowane są w setkach albo co najwyżej pojedynczych tysiącach egzemplarzy, a co za tym idzie, ich cena jednostkowa bywa bardzo wysoka. Warto to chociażby sprawdzić na przykładzie książek informatycznych czy prawniczych – osoby chcące kupić „biblię” programowania w XYZ lub komentarz do dużej ustawy czy kodeksu często stoją przed bolesnym dylematem finansowym. Oczywiście należy pamiętać, że kopiowanie musi być dokonywane na własny użytek oraz nie można kopii rozpowszechniać, zwłaszcza w celach komercyjnych. Z drugiej strony, nie ma ograniczeń co do ilości skopiowanych stron. Może to być choćby cała książka. Co więcej, promotorzy całej akcji twierdzą, że kopiowania można dokonywać legalnie w samej bibliotece. Szczegółowe uzasadnienie prawne można znaleźć na wskazanej już stronie. Pozostaje zapytać, co temat ten ma wspólnego z IT?

Copy Lady

Wbrew pozorom ma, i to nawet sporo. Należy przede wszystkim podkreślić, że dyskusja o kopiowania książek papierowych ma swoje konsekwencje w przestrzeni elektronicznej. Cała ta dyskusja jest bowiem niepełna bez uwzględnienia kwestii udostępniania książek na wyspecjalizowanych serwisach internetowych.

W przypadku pobierania pliku (e-książki) z takiego serwisu trzeba pamiętać, że obowiązują te same przepisy prawa. Mianowicie, przede wszystkim cytowany już przepis o dozwolonym użytku. Tym samym, można przyjąć, że osoba pobierająca taki plik działa zgodnie z prawem (kopiowanie na własny użytek). Nie działa z kolei zgodnie z prawem osoba, która plik ten udostępniła w serwisie oraz osoba pobierająca, o ile taki plik udostępni kolejnym osobom (zwłaszcza jeśli nie będzie to np. najbliższa rodzina). Dyskusyjna jest także rola serwisu jako pośrednika w wymianie plików, zwłaszcza jeśli pobiera on opłaty. Tutaj zaczyna się bowiem dyskusja o granicach odpowiedzialności serwisu za nielegalne treści na nim przechowywane przez osoby trzecie (użytkowników). Operatorzy takich serwisów zazwyczaj bronią się przed zarzutami twierdząc, że w szczegółowych przypadkach nie mają wiedzy o udostępnianiu treści chronionych prawem na ich serwerach przez konkretne osoby. A jeśli tę wiedzę oficjalnie pozyskają, likwidują konto osoby naruszającej prawa autorskie.

Z drugiej strony hipokryzją jest twierdzenie, że operator serwisu nie wie, że cały jego model biznesowy oparty jest na pobieraniu opłat za możliwość nieskrępowanego gromadzenia i pobierania treści poszukiwanych, czyli zazwyczaj chronionych prawem autorskim. Innymi słowy, operator serwisu stoi na stanowisku, że wiedza ogólna o tym, że wielu użytkowników nadużywa prawa, przy niewiedzy szczegółowej, którzy w szczególności to prawo naruszają, zwalnia go z wszelkiej odpowiedzialności.

W tym miejscu nie da się rozstrzygnąć tego zagadnienia. Faktem jednak jest, że postępowania przeciw największym serwisom udostępniającym (głównie) książki są w toku i będziemy ciekawi zobaczyć, co z tego sporu wyniknie (podobnie w toku są sprawy wynikające z kontr-pozwów przeciw wydawcom). Tym bardziej, że spór ten przestaje być li tylko sporem prawno-autorskim. Bywa, że nabiera on rangi sporu cywilizacyjnego. Oto bowiem, wśród argumentów osób optujących za nieskrępowanym dostępem do wiedzy padają następujące argumenty:

  • wiedza jest prawem człowieka, którego nie mogą krępować prawa ekonomiczne (tutaj, prawa właścicieli praw autorskim),
  • nauka w dzisiejszych czasach rozwija się poprzez twórcze wykorzystanie istniejącej wiedzy i zasobów, a więc ograniczanie dostępu do informacji to zatrzymanie postępu naukowego i technicznego,
  • wiele publikacji jest obiektywnie trudnodostępnych, a więc kopiowanie i/lub udostępnianie w sieci jest jedyną możliwością dotarcia do nich (z tego powodu z serwisów pozwalających udostępniać pliki korzystają także często wykładowcy udostępniając studentom mniej lub bardziej dostępne materiały naukowe),
  • badania, publikacje naukowe, innowacje są często (w Polsce prawie wyłącznie) finansowane z danin publicznych, a więc nie można zmuszać obywateli do płacenia dwa razy za to samo (najpierw podatki, a później np. cena książki).

Naszym zdaniem, spór dotyczący działania serwisów udostępniających przede wszystkim książki można byłoby rozwiązać poprzez obłożenie działania takich serwisów opłatami, takimi jakimi są np. obłożone urządzenia służące kopiowaniu (nagrywarki płyt, ksera itd.). Opłaty takie mogłyby być przekazywane do rozdziału między zainteresowanych przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Zakładając oczywiście, że same organizacje tego typu, znane choćby z branży muzycznej, nie uznamy za wymagające gruntownych zmian.

Powyższe dywagacje nie zmieniają faktu, że z kopiowania książek, czy to w bibliotekach i za pomocą kser, czy poprzez serwisy wymiany plików, nigdy nie będą zadowoleni wydawcy. Nie ma to wpływu na fakt, że z uzasadnieniem prawnym kserowania książek trudno dyskutować. Ma to wyraz nawet w planowanej przez samych wydawców notce, która będzie uwzględniana w każdej (potencjalnie) książce: „Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragment, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując, rób to jedynie na użytek osobisty”.

Jak widać, nawet wydawcy nie dyskutują z prawem do kopiowania danego dzieła na użytek osobisty. Pozostaje zatem czekanie, jak spór o książki rozstrzygnie się w świecie elektronicznym (choć przed prawdziwymi, a nie wirtualnymi sądami), który z racji „umasowienia” procesu kopiowania jest znacznie „ciekawszy” zarówno dla konsumentów treści, jak i wydawców.

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x